Forum Nizgar MMORPG Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Za Wolność! Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Lady Jaina
Adept



Dołączył: 05 Maj 2006
Posty: 95 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 0:16, 21 Maj 2006 Powrót do góry

Słońce chowało się powoli nad wysokimi i szpiczastymi górami, w bibliotekach Elamshinu nigdy nie było pusto.
Tuziny magów zbierających się właśnie tam, szkoliło swą wiedzę przed wyruszeniem w dalszą podróż.
Niektórzy z nich są wysyłani na zwiady a inni poprostu jako wsparcie na polach bitew. Czarodziej odziany w granatową długą szatą z błyszczącymi platynowymi szwami, brązowe długie włosy związe w warkocz, i zielone oczy, u pasa zwisał krótki miecz w falistych kształtach. Kierował się on do komnaty Rady, jego talent do magii był znany jednakże podczas ostatniej misji jego reputacja bardzo spadła ponieważ ze zwykłego zwiadu rozpętała się prawdziwa rzeź i poległo 5 zaufanych i dobrych ludzi.
Pięć lat po tym wydażeniu , mag zwany Vel wezwany został przez Radę Magów w Elamshinie.
Pokonując masę schodów, dotarł do wrót wypowiadając słowo w bardzo dziwnym języku , po kilku sekundach


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Brayann
Poszukiwacz przygód



Dołączył: 08 Maj 2006
Posty: 78 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 10:57, 21 Maj 2006 Powrót do góry

Po klilku sekundach wielkie wrota otworzyły sie powoli. Mag wyprostował sie lekko i przeszedł przez nie. Był pewny siebie. Wiedział ze Rada nie będzie chciałą pozbyć go rzadnych przywilejów... co najwyzej wystawia go na próbe. Próbe którą bedzie musiał przejść... inaczej spadnie z wielkim hukiem z piedestału rang magów. Wkroczył wyprostowany do wielkiej sali Rady. Mimo iz był tutaj juz parokrotnie ponownie zadziwiło go to pomieszczenie. Wzdłóż sali ciągnęły sie regały z tomiskami. Coniektóre z nich pewnie nawet krasnoludy by nie uniosły. Większosc tyczyła sie spraw mieszkańców. Spis powszechny, spis sklepów, księgi dawnych klanów i obecnych klanów. Zapisy wędrówek wszystkich obywateli wyjeżdżajacych z miasta. I wiele innych. Ile ich tu było i po co tu były... to tylko biedni skrybowie wiedzieli którzy rezydowali w bibliotece i prowadzili wojny piórem i papierem. Coniektóre z ksiag miały swieższy wygląd, co oznaczało że niedawno zostały przepisane. NA regałami wysoko na ścianie widniały cztery horągwie. Wiatr żadko tutaj sie pokazywał więc nie łopotały dumnie. Ale ukazywały całowiecie herby. Pierwszy z nich najwiekszy przedstawiał symbol miasta. Trzy inne oznaczały powstałe do tej pory klany. Venorik Glennen główny klan władcy miasta Nyma przestawiał na czarnym tle symbol tegoz klanu. Skomplikowany i przyciagajacy wzrok. Przy dłuższym przyglądaniu sie zaczynał przypominać jakiegos demona bądź nietoperza... Ale Velowi wyobraznia lubiła płatać figle. Druga klanowa horągiew przedstawiała ogromny młot na białym tle. Budowa tejże broni przedstawionej na horongwi nie bya jakaś skomplikowana, prosta i miła dla oka kazdego krasnoluda i dobrego wojownika. Jej głównym przesłaniem miało być oznajmnienie że klan Żelazny Młot jest twardy i nieugięty. Ostatni najbardziej waleczny klan przedstwiała sie dwoma skrzyżowanymi mieczami. Tak samo jak młot były to proste miecze. nie miały służyc do pokazania ile kto pieniędzy ma tylko do przedstawienia że Mroczni Łowcy powstali by walczyc i wygrywać.Blask tychże sztandarów przyćmiewał lekko posąg stojący za radą. Przedstawiał postać smoka. Oczywiscie nei w orginalnych rozmiarach. Mniejszego!! Postać strasznego czarnego smoka. Cały posag był tak realny ze prawie prawdziwy. Zębiska w paszczy potwora!! Jego pazury!! Skrzydła zwinięte i potęrzne mięśnie!! Słyszało się plotki, że kiedys Gandlaf Zielony walczył z takim smokiem i kiedy juz miał zabic go, postanowił zamienić w posąg. Druga plotka która krąży brzmi tak: Nym jako władca, postanowił mieć kogos kto by go obronił w razie wojny. Bądź w razie napadu przez jakiś zdrajców. Wiec stworzył Czarnego smoka i zaminił go w kamień, ale tak ze moze go w kazdej chwili odtworzyć. Czyli jeśli taka przyjdzie potrzeba kamienny smok zamieni sie spowrotem w prawdziwego. Miejmy nadzieje że to tylko plotka. Aczkolwiek, jeśli jej wierzyc to by znaczyło ze nasz władca jest rozważy i wie że któś może próbowac kiedys z nim walczyc. Mag wreszcie doszedł do ławy zajmowanej przez rade. Stanął naprzeciw niej i czekał.
Członków rady nie było wszystkich.
Nym Khalannar władca oraz główny przedstawiciel rady siedział z Faronem, kronikarz pochyleni nad papierami, nawet nie zwrócili uwagi na wejscie maga.
Convaire i Hallandrill lordowie Elamshinu prowadzili dyskusje apropo nowych klanów i gildi w miescie, które powoli sie rozrastało.
Oprócz nich był jeszcze Ramirez Kastus. Prawnik, który jako jedyny zwrócił uwage na przybycie maga.
Brakowało jeszcze trzech osób jednak najwidoczniej miały one swoje wązne sprawy. Vel nie wiedział czy sie cieszyc z braku tychże osób czy nie. Cała rada rządziłą neutralnie. Starali sie nikogo nie faforyzować. Jednak każdemu sie zdarzały dni słabości. Miał nadzieje że ktos w radzie bedzie miał dzis takie wzgledem niego. Przyjżał sie jeszcze razposągowi smoka. Z bliska naprawde wydawał sie ogromny. Wrócił wzrokiem na rade. Ramirez przez chwile przyglądał sie mu, po czym chrzęknął lekko. Władca, kronikarz i obaj lordowie spojrzeli na prawnika. Ten wskazał tylko palcem w strone maga czekajacego przed ławą...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lady Jaina
Adept



Dołączył: 05 Maj 2006
Posty: 95 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 12:00, 23 Maj 2006 Powrót do góry

Vel troche skrepowany rozejrzal sie po radzie i pozostalych waznych osobistosciach , uklakl przed wladca i lordami
-dlaczego mnie wezwaliscie o wielcy ?
Grupka magow w ubraniu godnym najwyzszej szlachty jak nie Krola czy Lorda, przemowil do niego najstarszy mial szara dluga brode i prezentowal sie w szacie takiej jak posiada aktualnie Vel.
-Witaj Velu, zastanawiasz sie dlaczego cie tutaj wezwalismy nieprawdaz?
-Tak
-Wiec po Twojej ostatniej misji....
Magowie posiedli skwaszone miny... Mag kontynuowal -postanowilismy dac ci kolejna szanse...magu , rada magow zastanawiala sie nad oddaleniem cie z Elamshinu na dluzszy czas...wiec przedstawie ci twoja misje.
Vel usiadl na krzesle tak samo jak reszta z osobistosci w wielkiej sali , Nym i Lordowie przysluchiwali sie rozmowie kiedy Skrypa zapisywal wymiane zdan.
Vel myslal ze pewnie wysla go na pewna smierc albo na misje prawie niemozliwa aby sie go tylko pozbyc i miec spokoj, kazdy wie ze rada magow nie chce renegata z umiejetnosciami rzucania czarow poniewaz stanowi duze zagrozenie.
-Ostatnimi czasy, wschodnim Nizgarem pojawila sie grupka smokow....czarnych , uznajemy to za bardzo powazne zadanie dlatego wyslemy kogos z toba...chociaz jeszcze nie wiemy dokladnie kogo. Jest kilku kandydatow w Nizgarze, narazie interesuje nas ktos z trzech istniejacych klanow zapewne przydzielimy ci kogos od Mrocznych Lowcow.
Twoja misja ma byc przedewszystkim ustalenie powodu dlaczego smoki zaczely palic osady i mniejsze miasteczka i skad one sie wogole wziely, niedaleko Toaal miasteczka z duzym portem znajduje sie pasmo wysokich i niebezpiecznym gor .... przyznaje ze jest to dosyc niebezpieczne zadanie.
-Coz jezeli to jest moja szansa na powrot mojej reputacji sprzed kilku lat to chetnie podejme sie temu zadaniu, choc wiem ze moge zginac i zapewne zgine...Ale takze zalezy kogo mi przydzielicie do zadania , sam sie stad nie rusze
Odparl z grymasem mlody mag spogladając na najstarszego maga.
Po kilku sekundach zastanowienia mag dodał:
-wyruszy z toba Wazz, Velu.... Będzie dobrym towarzyszem broni...tak sądze. Idź do swojej komnaty i prześpij się jutro wyruszycie...Cassie zaprowadzi cię do twoich komnat...
Do sali wchodzi gnomia kobieta odziana w niebiesko-czarne szaty z miłym uśmiechem, łapie Vela za ręke
-Chodź już, zaprowadze cię tam gdzie masz spac i wracam do ważniejszych spraw..
Vel podążając za gnomem doszedł do swojej komnaty
-Tutaj magu....
Po tych słowach gnom podreptał w strone biblioteki, Vel otworzył masywne drewniane drzwi i postawił kilka kroków poza próg. Jego pokój był bardzo ładny i dobrze umeblowany, w lewym rogu stało wysokie drewniane łóżko z nową , białą pościelą, obok stał mały stołek z dwoma świecami , po prawej stronie stała duża komoda najwyraźniej na ubrania a na niej stały dwa bukłaki a obok nich nieduża taca z jadłem .
Vel wzioł się za jedzenie , był to pieczony królik i trochę owoców, popijał to wytrawnym najwyraźniej elfim winem którego kosztować mogli tylko najszlachetniejsi z królestwa.
Po kilku godzinach czytania swojej księgi zaklęć, Vel myślał głęboko o swojej misji chociaż miał obawy że jego towarzysz zginie jak pozostali nie przejmował się tym aż na tyle aby uważać na niego szczególnie...martwiło go jednak to iż nie mógł ujawniać swojej prawdziwej misji nikomu innemu prócz tych którzy znajdowali się w tej chwili w sali. Słońce schowało się już za górami , Vel postanowił dobrze odpocząć przed jutrzejszym dniem.
***
Kilku magów rozprawiało sprawy misji w podziemnych komnatach które niegdyś służyły jako lochy dla nekromantów.
-Poco wysyłamy z nim Wazz'a ?
-Mamy plan Arasie.. po doprowadzeniu Vel'a do miasta , Wazz odejdzie w nocy..nie chcę go stracić tak samo jak ty..
-Vel to jest mag! zapewne się domyśli... choć on zawsze był dziwny i wolał typ samotnika, może to mu nawet pasować...
-Jutro wyruszą ... zjedzą śniadanie , a z Wazzem porozmawiamy jeszcze przed południem...ustalimy dokładniej przebieg akcji i tak myślę iż ta misja nie zajmie in dużo czasu, doprowadzenie Vela do miasta portowego które leży dwa dni od Elamshinu... możemy myśleć że zajmie to Wazzowi niewięcej niż tydzień czy dwa....
Magowie bez słowa w jednej chwili staneli i rozeszli się w dwie różne strony....


ROZDZIAŁ DRUGI....

Nastał słoneczny i bezchmurny ranek, targ pod zamkiem rozgrzmiał i życie zaczeło tętnić na dworze.....


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Brayann
Poszukiwacz przygód



Dołączył: 08 Maj 2006
Posty: 78 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:26, 26 Maj 2006 Powrót do góry

... Ilośc stoisk o tej porze była naprawde mała. Jednak za trzy dni miał sie odbyć karnawał do którego wszyscy sie juz szykowali powoli. Toteż wszyscy sprzedawcy, handlarze i wędrowni kramarze wystawiali swoje dobra od samiutkiego rana. Najróżniejsze dobra wszelakiego typu, jakości i po najróżniejszej cenie mozna było znaleźć teraz w całym mieście. Ludzie chodzili miedzy stoiskami lekko niezadowoleni. Zazwyczaj dlatego ze jak cos kupili to chwile później okazywało sie że mogli taniej kupić to gdzie indziej. Ale mimo tego nikt nie był tak zły żeby zrezygnować z przeglądania tych wszystkich dóbr. Na środku placu targowego znajdowało się podwyższenie. Wokół niego stał pełno ciekawskich osób. Przed chwila na podwyższeniu wystąpiło trzech klaunów, którzy swoim talentem rozbawili nawet starego Will. Strażnika który od 40 lat pilnuje targu i przez ostatnie 20 juz wogóle sie nei usmiechał. Teraz miała zaśpiewać piękna mroczna elfka, którą znało większosc osób parających sie złodziejstwem. Dlaczego? Zawsze keidy ona śpiewała wiekszosc ludzi bła tak zachwycona jej głosem, wdziękiem oraz udami, ze nei zauważali iedy to złodziejaszkowie okradali im mieszki. Złodzieje lubili drowke i często kupowali jej jakies prezenty za część skradzionych pieniędzy. Ona sama nie wiedziała dlazego ci nieznajomi przynosza jej prezenty. Kochała śpiew od dziecka. Została wychowana przez biedną rodzine. Dlatego jej niewinnośc nie pozwalała sie domyślić skad ci młodzieńcy, a co niekeidy o mężczyźni maja pieniądze na takie prezenty.
Drowka własnie wchodziłą na scene. Była jak zawsze piękna. Ubranie nie było skąpe, ale pare miejsc lekko odkrywało wiec większosć mężczyzn zaczynało sie juz ślinić. Pod ściana stał oparty drow. Za każdym razem kiedy widział ta piękność nie mógł oderwać od niej wzroku. Stał tak jeszcze przez chwile, po czym oprzytomniał lekko.
- Bierz sie do roboty baranie jeden... - upomniał sie warknięciem.
Rozejrzał się po tłumie. Łatwa kasa tu dzis chodzi... W pewnym momencie poczuł że cos jest nie tak. Obrucił się gwałtownie i machnął pięścią na wysokości swojego brzucha. Poczuł jak wbija sie w jakieś mięśnie. Pochylił się odrazu i nogą zatoczył półkole. Przeciwnik wywrócił się. Kiedy juz wstawał, drow wyciągnął spod płaszcza prawą ręke. Było do niej przymocowane ostrze. Zaczynało się przy nadgarstku i kierowało sie w strone łokcia. Lekko zakrzywione, sięgało prawie do ramienia drowa. Przyłożył je szybko do gardła przeciwnika.
- Stój Bru!! - wrzasnał oprych - Ja zem cię tylko sprawdzał!!
- Ty debilu!! Martel!! Ku***!! Mogłem cie zabic!! - Bru prawie że przejechał ostrzem po gardle swojego znajomego.
- Wiesz ze lubie sie pobawic!!
- Ja ci dam zabawe!! Spierdzielaj zarabiać, a nie bedziesz znajomych okradał!! Kurde... chłopie!! Nasza piękność śpiewa wiec do roboty!! - drow puścił kolege i odwrócił się spowrotem do tłumu. Namierzył czterech panów którzy posiadali większe sakiewki. I wpadł w tłum. Przeciskał sie do sprawnie. Potknął się i wpadł na jednego z panów którego sobie namierzył. Sytuacja wyglądała całkiem przypadkowo.
- Pan wybaczy!! Panie ja naprawde niechcący!! - Brayann zaczął czyscić ubranie mężczyzny jakaś husteczką, która była tylko troche brudniejsza od ziemi. Mężczyzna kiedy zobaczył jak na jego pięknym mankiecie rozcviera sie coraz to większa plama odepchnął drowa który wpadł na jakąś kobiete.
- Zjeżdżaj niedołęgo zanim każe ci zapłacić za skzody któreś mi uczynił!!
- Dobrze panie!! Juz znikam!! - odpowiedział i momentalnie obvrócił sie do kobiety - Pani wybaczy nie chciałem. Juz znikam - po czym szybko zaczął odchodzic udajac całkowicie skurszona postać. Kiedy tylkop znikną w tłumie spojrzał pod płaszcz. Miał tam przywiązane dwie sakiewki. Jedną cięższą przynależącą do mężczyzny i jedną mniejsza ale ładniejszą przynależącą do kobiety.
- Dzis jest ładny dzień. Jeszcze jedna by sie przydała - powiedział do siebei zadowolony drow. Rozejrzał sie ponownie po tłumie. Zauważył mężczyzne stojącego przy pięknej młodej kobiecie. Poznał ją. Była to miejsc\ka kurtyzana, ta z wyzszych sfer. Bierze duzo pieniażków więc mężczyzna był na pewno bogaty. Pomachał do niej. Ledwo go zauważyła i odrazu mrugnęła okiem. Wiedziała co sie bedzie dziać i odegra swoja role. Może i mężczyzna jej nei zapłaci bo nei będzie miał jak ale na pewno złodziej za pomoc jej odda pewna część łupu. I przynajmniej nei bedzie musiała oddać sie temu szlachcicowi.
Brayann tylko sie uśmiechnął. Podbiegł szybko do kobiety przypadł do jej kolan i zaczął krzyczeć.
- Jak mogłaś!! Elizabeth!! Jak mogłaś mnie zdradzać przez ten cały czas!! Przecież wiesz ze cie miłuje!! Odejdź od niego!! Wróć do mnie!! - błagał brodząc kolanami w jakiejś malutkiej kałuży.
- Nie znam cię żebraku! Odejdź odemnie!! - krzyknęła udając złość i odepchnęła go noga w strone swojego amanta. Brayann obił sie o niego łapiąc za pas ażeby nmie upaść na ziemie. Mężczyzna trzasnął go w twarz. - Poboli, bedzie ślad, ale sie opłaca pocierpieć - pomyślał złodziej.
Upadł na ziemie. Wystraszony zaczął patrzeć na mężczyzne.
- Zjeżdżaj stad zanim, wezwe straż!! - szlachcić był spokojny i uśmiechnięty. Był pewien że na jego wezwanie przybędzie paru okolicznych strażników. Zreszta paru juz szło w tą strone.
- Nigdy ci tego nie wybacze Elizabeth!! - warknął złodziej i odbiegł w tłum.
Przez pare minut krążył po uliczkach dla pewności po czym skierowałs ie w strone domu publicznego w którym pracowała Elizabeth. Po drodze liczył zarobki. Wyszło jakieś 15 tysięcy sztuk złota. W tym było tam pare kamieni szlachetnych. oszacowanie ich wartosci nei było trudne i złodziej odrazu pozbył sie tych co mniej wartych. Oddał je żebrakowi którego mijał. Ten prawie ze szczęścia się nie zabił na zakręcie, kiedy zaczął biec wydać je na alkochol.
- Witaj moja damo!! - krzyknął Brayann stojąc w wejściu od publicznego domu.
- Brayann!! Co ty tu znowu robisz słonko? - zapytała właścicielka schodząc po schodach - Znowu ci brakuje dobroci moich dziewcząt?
- Brakuje mi dobroci tylko Elizabeth.
- Nie ma jej chwilowo.
- Wiem o tym. Zaraz przyjdzie wtedy z nia porozmawiam. Jestem jej winny przysługe - dokończył złodziej lubieżnie - Masz może jakieś nowe wieści królowo?
- Troche się słyszy w mieście. Z tego co wiem znowu wysłali jakiegoś maga na smierć za jego nieumiejętne działanie. Bodajrze Val sie zwie.
- Pewnie bedzie miał troche pieniążków przy sobie. Jak mi sie uda z nim spotkać to z przyjemnością odpłace ci o Pani za twe informacje.
- Ty sie lepiej pospiesz. Dzis bodajrze ma wyjeżdżac.
- I tak musze najpierw z Eli pogadać. Mozna dostać coś do picia?
- Poczekaj zaraz sie toba ktoś zajmie. Oczywiscie jeśli bedziesz chciał cos użyc wiecej niz picie i jedzenie to pamietaj ze opłata jest.
- Ależ oczywiscie!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lady Jaina
Adept



Dołączył: 05 Maj 2006
Posty: 95 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:54, 02 Cze 2006 Powrót do góry

Vel usłyszał pukanie do drzwi i zerwał się z łóżka nakładając na siebie spodnie , otworzył drzwi i ujżał pokojówkę która trzymała tacę z jedzeniem i piciem, postawiła je na stoliku obok łóżka i odeszła.
Vel spokojnie spożył posiłek i wyglądnoł za okno patrząc na tłum i Drowkę która śpiewała....z grymasem na twarzy dodał do siebie...
-Ohyda...
Ubrał swoje szaty, poprawił włosy , wzioł kostur i podążył do wielkiej sali, zatrzymał się przed wrotami powtarzając coś w głowie, i otworzył je, wszyscy urzędnicy siedzieli na swoich stałych miejscach, nikt nie odezwał się kiedy ujrzeli stojącego Vela, ten siadł przy stole naprzeciw magów i przygladał się im. Starszy mag jedzac powiedział
-Wyjeżdzasz za godzinę...kiedy targowicze zaczną się zbierać... nadal nie wiemy kto z Toba pojedzie...trudny wybór
-Zaiste, magu chce kogoś kto nie będzie wiele gadał ...
-Wiedz idź teraz do miasta , kup potrzebne Ci rzeczy i wracaj...streszczaj sie
-Oczywiście, będe przed godziną musze do kogoś zajżeć....
-Ildriana odeszła stąd...zaraz po Twoim wygnaniu
Mag z zaskoczoną miną dodał
- Jak to ? A dzieci?....Zreszta ...nieważne
Mag z gniewem wyszedł z sali , podążając schodami w dół aż do bramy, wyszedł na plac , rozglądając się bacznie szukając karczmy. Po tylu latach wygnania miasto zdawało mu się obce, kilka sklepów zostało dodanych niektóre zostały spalone....


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)